Publiczna Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Belsku Dużym

Klub Włóczykija na Zamku Królewskim w Warszawie.

Celem naszego styczniowego (sobota 18.01.) wyjazdu był Zamek Królewski w Warszawie, gdzie uczestniczyliśmy w zajęciach muzealnych. Naszym zwyczajem już po drodze zapoznawaliśmy się z opowieściami dotyczącymi miejsc, które mieliśmy zobaczyć.

Poznaliśmy legendę związaną z kolumną Zygmunta, podania i fakty dotyczące słynnego cudownego krucyfiksu znajdującego się w warszawskiej katedrze św. Jana, a także pochodzenie jednego ze znanych polskich powiedzeń: plecie jak Piekarski na mękach. Okazało się, że szlachcic z Sandomierszczyzny, Michał Piekarski, porwał się na życie króla Zygmunta III Wazy, atakując go czekanem w drodze z Zamku do katedry. I gdyby nie szybka interwencja marszałka nadwornego Opalińskiego i królewicza Władysława ten zasłużony monarcha zginąłby zapewne z rąk zamachowca. Ale też straszna spotkała Piekarskiego kara. Po okrutnych torturach, w czasie których bredził bez sensu ( stąd powiedzenie), rozerwano go końmi, szczątki spalono, a następnie popioły nabito w armatę i wystrzelono, aby żaden ślad nie pozostał po sprawcy tak wielkiej, choć niedoszłej do skutku zbrodni. Po wysłuchaniu opowieści zmierzyliśmy się z dotyczącymi ich pytaniami. Na tych, którzy najwięcej zapamiętali, czekały, jak zwykle, słodkie nagrody.

Z parkingu stromymi schodami wdrapaliśmy się na plac Zamkowy, aby wykonać pamiątkowe fotografie pod olbrzymią, stojącą przed Zamkiem choinką i u stóp kolumny Zygmunta. Sprawdziliśmy, czy szabla królewska skierowana jest ku górze, co zwiastuje podobno pomyślną przyszłość dla miasta i zadowoleni z wyników obserwacji pomaszerowaliśmy na królewskie komnaty.

Ponownie okazało się, że dopisuje nam szczęście, jeśli chodzi o przewodników. Państwo, którzy nas oprowadzali, byli przesympatyczni, cierpliwi i potrafili mówić naprawdę zajmująco. Podziwialiśmy wspaniałe wyposażenie zamkowych komnat, znajdujące się w nich dzieła sztuki, obrazy mistrzów takich jak Bernardo Belotto Canaletto i Marcello Baciarelli. W kolejnych antyszambrach – pomieszczeniach, gdzie oczekiwało się na posłuchanie u króla, wyjaśniano nam symboliczne znaczenia znajdujących się tam rzeźb i malowideł. Wielkie wrażenie zrobił na nas zabytkowy zegar przedstawiający muskularną postać Chronosa podtrzymującego kulę ziemską. Funkcję wskazówki pełniła naturalej wielkości złocista kosa. Zatrzymała się ona na godzinie 11.15. O tej właśnie godzinie 17 września roku 1939 niemieckie bomby spadły na Zamek, uszkadzając mechanizm zegara na zamkowej wieży. W dolnych pomieszczeniach i piwnicach oglądaliśmy też specjalnie nawiercone w ścianach otwory. Posłużyły one Niemcom do podłożenia ładunków wybuchowych i wysadzenia zamku w powietrze w roku 1944. Przybliżono nam nieco sylwetkę ostatniego polskiego władcy Stanisława Augusta Poniatowskiego. Dowiedzieliśmy się wiele o przebiegu audiencji i etykiecie obowiązującej na królewskim dworze, a także upodobaniach i obyczajach króla Stanisława. Syci wrażeń opuściliśmy wreszcie zamkowe komnaty.

Na dziedzińcu zamkowym odbyła się nasza mała klubowa uroczystość – 49 najwytrwalszych włóczykijów z Belska, Lewiczyna i Zaborowa odznaczonych zostało specjalną odznaką Klubu Włóczykija Gminy Belsk. Przysługuje ona tym klubowiczom, którzy w pierwszym semestrze bieżącego roku szkolnego uczestniczyli przynajmniej w trzech z pięciu naszych wyjazdów. Wśród nich znaleźli się oczywiście rekordziści, którzy nie opuścili ani jednej wycieczki – jest ich około dwudziestu. Winszujemy im wytrwałości i zapału.

Potem czekał nas jeszcze krótki spacer do katedry. Oglądaliśmy wbudowaną w zewnętrzną ścianę kościoła gąsienicę Goliata – niemieckiego pojazdu, przy pomocy którego wysadzono boczną nawę katedry w czasie trwania Powstania Warszawskiego. Zajrzeliśmy również do kaplicy Baryczków, aby zobaczyć miejsce, w którym zazwyczaj znajduje się, obecnie poddawany pracom konserwatorskim, cudowny krucyfiks. Przypomnieliśmy sobie legendę o odrastających włosach i to, jak ten cenny zabytek został w czasie pożaru katedry podczas Powstania uratowany.

Ostatni przemarsz przez plac Zamkowy i już jesteśmy w drodze powrotnej. Następny wyjazd oczywiście w lutym.

Anna Kocewiak

 Zdjęcia: Julka Kocewiak